Sprzęt narciarski.

fot. Rafał StankiewiczO przydatności nart przekonaliśmy się niedawno w Beskidzie Niskim.  Zima doprawdy dopisała, również pod względem ilości śniegu.  Pod stopami mieliśmy ponad 40 cm.  Przekonywał się o tym dobitnie każdy, kto nieopatrznie odpiął narty i zrobił krok w bok.  Śnieg powyżej kolana; gdyby to był puch może i chodziłoby się całkiem miło, ale to nie był puch.  Śnieg był dosyć zbity i do tego przykryty szybą z lodu - w słońcu wyglądał jak lukier.  Brnięcie w takim śniegu to jak wchodzenie po blisko 40 cm schodach - stawiasz nogę na śniegu, przenosisz ciężar, już myślisz że to dziadostwo Cię utrzyma, a tu trach... i znowu jesteś po kolano w śniegu. A na nartach... miodzio!... chodzi się jak po bulwarach nad Wisłą.  To brnięcie niekiedy było tak uciążliwe, że opłacało się ubrać narty, żeby się iść od... hmmm, załatwić potrzeby fizjologiczne.

Dobór nart do rodzaju uprawianej turystyki i terenu ma niebagatelne znaczenie. Z grubsza mamy następujące możliwości:
- touring
- telemark
- BC (Back Country)
- śladówki i biegówki
Tym ostatnim nie będę poświęcał uwagi ze względu na znikomą przydatność w terenie górskim. Zresztą dobitnie o tym świadczy opis Rafała:
        Na pierwszym wyjeździe miałem zwykłe sportowe bigówki - bez krawędzi. Jednego dnia trawersowaliśmy lekko nachylony stok. Śnieg był twardy i zmrożony - słowem skorupa lodowa. Grzesiek i Wojtek przejechali szybko bez żadnych problemów dzięki krawędziom. Ja natomiast nawet stać w  miejscu nie mogłem bo się ześlizgiwałem. Dlatego rok później kupiłem już porządne narty z krawędziami.

Narty turowe właściwie niewiele różnią się od zwyczajnych nart zjazdowych. Podstawowa różnica to słabsze wytaliowanie narty, inny typ wiązania - umożliwiający odblokowanie pięty w celu łatwiejszego chodzenia. Czasami narty tego typu posiadają otwór w dziobie i bardziej uniesioną do góry tylną część narty w celu łatwiejszego zamocowania fok.
Foki (dawniej futro focze, teraz tworzywo sztuczne) to specjalne pasy, które przymocowane do narty od dołu na całej jej długości, umożliwiają przy podchodzeniu pokonywanie stoków o dużym nachyleniu. Doprawdy, foki to cud techniki (a może natury?) - idziesz prościutko do góry, nawet najmniejszej jodełki, tak jakby to były schody.
Narty te dobrze nadają się do turystyki w bardzo trudnym, stromym terenie nawet z dużym obciążeniem (np. w Tatrach). Po ściągnięciu fok i zablokowaniu wiązań można na nich normalnie zjeżdżać (technika alpejska). Niestety posiadają kilka wad:
- taki sprzęt jest stosunkowo drogi - nowe wiązania turowe kosztują 700 PLN i więcej, do tego należy doliczyć buty, foki, i narty.
- w bardziej łagodnym terenie nie jest możliwe wykorzystanie zalet techniki nordyckiej w poruszaniu się, na nartach turowych można właściwie tylko chodzić - jeżeli założone są foki, lub zjeżdżać - bez fok. Poruszanie się bez fok jest mocno problematyczne ze względu na brak łuski pod nartą (specjalne karbowanie w środkowej części ślizgu zapobiegające poślizgowi narty w tył).
- są znacznie cięższe od dalej wymienionych.

Narty do telemarku i BC omówię razem, gdyż różnica pomiędzy nimi nie jest duża, wynika w dużej mierze z zastosowanego wiązania, natomiast w pewnym tylko stopniu z rodzaju narty. To co łączy obie te grupy, to możliwość zastosowania techniki telemarku przy zjeździe oraz klasycznej techniki nordyckiej (biegowej) na płaskich odcinkach.
 

Czym jest telemark?

To stara, zapomniana technika skrętu, która obecnie zaczyna powracać do łask - szczególnie w USA - (a w Norwegii rzekomo nigdy nie została zapomniana). Polega ona na odpowiednim przyklęknięciu podczas skrętu. Dzięki temu znacznie poprawia się równowaga przód-tył (wiązanie telemarkowe jest podobne do biegowego - nie trzyma pięty). Narciarz podczas takiego skrętu wygląda czasami śmiesznie, ale w gruncie rzeczy większość elementów techniki skrętu jest identyczna jak w przypadku techniki alpejskiej, np. przeciwskręt, wygięcie boczne, praca kolanem, wyprzedzenie, odciążanie nart, itd.

Wiązanie, które nie trzyma pięty, sugeruje, że możliwości ewolucji są ograniczone i generalnie telemark ustępuje technice alpejskiej. Nic bardziej błędnego - niech za dowód posłuży parę zdjęć /tutaj/.  ((W linku - wszystko jest kwestią opanowania techniki i posiadania odpowiedniego sprzętu)).
Osoby zainteresowane tą ciekawą i bardzo przydatną w turystyce zimowej techniką zachęcam do sprawdzenia kilku linków lub kontaktu ze mną.
 

Zacznijmy od wiązań.

Wiązanie telemarkowe to przeważnie wzmocnione wiązanie typu Nordic 75 mm.

(but ma przedłużoną podeszwę z przodu), bardzo często wyposażone jest dodatkowo w sprężynę opinającą but (tak tak, coś w rodzaju Kandahara)

Wiązanie NNN BC (New Nordic Norm Back Country) ma nieco odmienną konstrukcję - beleczka w dziobie buta przytrzymywana przez zaciski w wiązaniu, dwie mocne prowadnice i często piętka z ząbkami.

Obydwa typy wiązań zapewniają dobre trzymanie buta, a przy tym wystarczającą swobodę. My używamy wiązań BC i bardzo sobie je chwalimy. W Polsce najłatwiej kupić wiązania firmy Rotefella. Szczególnie udany jest model Automatic - można zapiąć i odpiąć nartę bez schylania się - rzecz naprawdę niebagatelna, jeżeli ma się na plerach ciężki plecak.

Buty.

W przypadku butów mamy bardzo duży wybór - w Polsce króluje Rossignol, Alpina, Artex, ale na zachodzie można kupić sprzęt innych znanych firm - Scarpa, Asolo, Dynafit, itd. Dostępne są buty o charakterystykach od czysto zjazdowych do turystycznych (przełajowych). Co jest ważne - jeżeli bierze się pod uwagę możliwość doskonalenia się w telemarku, należy bezwzględnie wybrać buty, które dobrze trzymają kostkę, są odpowiednio wysokie. W celach czysto biegowych w zupełności wystarczą tańsze modele skórzane.

 

Narty.

Narty do telemarku (BC również) obejmują bardzo szeroki wachlarz typów - od zjazdowych (niewiele rożniących się od zwyczajnych zjazdówek), poprzez narty turystyczne (szersze, z łuską), aż do nart o charakterystykach czysto biegowych (minimalne taliowanie, wysoki profil, bardzo duża sprężystość).
Podobnie jak w przypadku butów, wybór narty powinniśmy uzależnić od tego jaki rodzaj turystyki preferujemy, w jakim terenie, jakie są nasze umiejętności i czy chcemy je rozwijać. Aby ułatwić wybór, zamieszczam poniżej kilka praktycznych rad:

- nigdy nie kupuj narty bez metalowych kantów, chyba że zamierzasz poruszać się wyłącznie po płaskim
- niektóre narty mają metalową krawędź tylko w środkowej części narty - jest to rozwiązanie wystarczające, o ile nie zamierzasz wykonywać bardziej skomlikowanych skrętów, w przeciwnym wypadku polecam narty o pełnej krawędzi
- do turystyki polecam narty z łuską, narty gładkie (na smar) niestety słabo się spisują w górach ze względu na duże różnice w rodzaju śniegu na różnych wysokościach (takie jest moje doświadczenie)
- w przypadku długich, ostrych podejść przydatne są foki, trzymają nieporównalnie lepiej niż łuska czy smar - tylko trzeba je oczywiście mieć.
- narty silniej wytaliowane (patrząc od góry na nartę - wąskie w środkowej części, szersze z przodu i z tyłu) ułatwiają skręcanie, nieco gorzej się w nich biega
- narta o wyższym profilu (patrząc z boku) i bardziej sprężysta dobrze nadaje się do chodzenia i biegania, gorzej do zjazdu (źle tłumi drgania i słabo trzyma na twardej nawierzchni)
 

Narta z mocnym taliowaniem

Narta ze słabym taliwoaniem

Doskonale zdaję sobie sprawę, że zamieszczony tu opis jest nieco pobieżny i niekiedy możesz mieć wątpliwości w wielu kwestiach.  W przypadku takowych - napisz po prostu do mnie maila! Z przyjemnością odpowiem.



tekst: Grzegorz Rogowski